2017-05-13

Kirsty Moseley | Nic do stracenia. Początek

| 2017 | 464 | HarperCollins Polska | 

"Wszystko, co jest warte posiadania, warte jest też, żeby o to walczyć." 

W dniu szesnastych urodzin Anna Spencer bawi się w klubie ze swoim chłopakiem. Wyjątkowy wieczór szybko się kończy, a poznany przypadkiem Carter Thomas, handlarz broni i narkotyków, zamienia kilka lat jej życia w piekło. Dzięki jej zeznaniom Carter zostaje skazany, ale z więzienia wciąż wysyła listy z pogróżkami. Ojciec Anny, wpływowy senator i kandydat na prezydenta, zrobi wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Ochroną Anny zajmie się przystojny komandos, Ashton Taylor. Aby nie wzbudzać podejrzeń, ma udawać jej chłopaka. Cierpliwie stara się sprawić, by pokonała dręczące ją koszmary i pogrzebała przeszłość. Anna zaczyna czuć się bezpiecznie, a udawanie zakochanych powoli przestaje być grą. Jednak kolejne dni przynoszą złe wiadomości. Wkrótce ma odbyć się rozprawa apelacyjna i Carter może wyjść na wolność. Jeśli tak się stanie, Ashton i Anna znajdą się w niebezpieczeństwie.

Czasami to co wprawiają autorzy jest po prostu niemożliwe. Piszą książki, które ktoś czyta, w pewnym momencie okazuję się, że już ją skończył i zostaję w nim taka pustka, która z jednej strony jest idiotyczna, bo tak bardzo ta osoba zżyła się z bohaterami, a z drugiej strony dla czytelników to jest tak normalna rzecz. Z dzieł Kirsty Moseley udało mi się do tej pory przeczytać tylko "Chłopak, który chciał zacząć od nowa" , i była to dobra pozycja, z którą mile spędziłam swój wolny czas, dlatego chętnie sięgnęłam po jej kolejną nową powieść, która zarazem miała bardzo ciekawy opis. Nie sądziłam jednak, że będzie to książką, która mnie tak poruszy.

Główną bohaterką całej powieści jest Annabelle, bardziej znana jako Anna, która miała w swoim życiu wszystko o czym każdy by marzył. Kochających rodziców, urodę, pieniądze i cudownego faceta, który ją kocha na zabój. Zbliżają się szesnaste urodziny Anny, jednak dla niej nie jest to ta słodka szesnastka, ten dzień będzie ją prześladował do końca życia. W ten dzień traci wszystko osobowość, godność, dumę i swoją miłość. Patrzenie na śmierć swojego chłopaka, to nie najgorsza rzecz w jej życiu, chociaż z pewnego punktu widzenia jednak jest. Dziewczyna jest przetrzymywana przez dilera narkotyków cały rok, póki policja podczas przeszukiwania jego domu nie znajduję ją, złamaną, zniszczoną. Powrót do domu jednak nie sprawia, że dziewczyna wraca do swojego życia, wszystkie wspomnienia prześladują ją jak małe igiełki, które cały czas kują. Anna jest słaba psychicznie, nikomu nie ufa, zatapia swoje smutki w alkoholu, kilkakrotnie próbuje popełnić samobójstwo w tej jednej dzień, który zniszczył jej życie. Nie jest to ta sama osoba, którą była wcześniej. Trzy lata później dziewczynie zostaję przydzielony nowy ochroniarz Ashton, mężczyzna zakończył właśnie naukę w SWAT i czekał na jakiś przydział, nie spodziewał się, że będzie musiał robić za niańkę, jednak kiedy pierwszy raz zobaczył Anne, wiedział już, że chcę ją chronić. 
" Tak długo, jak będę mógł tulić ją do siebie każdego dnia,będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. "
Sami musicie przyznać, że autorka wykreowała całkiem niebanalne postacie i ciekawą fabułę. Uwielbiam Anne, która na początku jest istną suką, nie ufa nikomu, a od dotyku innej osoby czuję obrzydzenie i strach, dziewczyna jest osobą, która wiele przeżyła i widać to po tym w jaki sposób się zachowuję, jednak od momentu kiedy Ashton jest u jej boku, coś się zmienia, dotyk nie sprawia jej tyle trudności a sen w końcu może stać się przyjemny. Ashton, Ashton, Ashton ! Na początku spodziewałam się całkowicie innej postaci, w końcu do jednostki SWAT nie zgłasza się każdy napotkany mężczyzna, spodziewał się kogoś groźnego, faceta, który myśli o dziewczynie jako przedmiot, który większość czasu spędza na siłowni i nie potrafi się kimś opiekować z sercem. Ale Ashton to całkowicie inny bohater, opiekuńczy a zarazem twardy, przystojny ale nie uganiający się za wszystkimi dziewczynami, myślę, że jest to postać, której nie sposób nie polubić. 

Książki New Adult są bardzo popularne i jest ich bardzo wiele, dlatego musimy się nastawić, że nie będzie to nic odkrywczego, bardziej coś na jeden wieczór. Kristin Moseley pokazała nam, że książki tego gatunku również mogą zapaść w pamięci i można wymyślić coś nowego. Nic do stracenia. Początek to książka o przeszłości, a dokładniej z radzeniem sobie z przeszłością, z pokonaniem własnych słabości, pokonanie leków i pokazanie, że jesteśmy silniejsi od tych, którzy nas zranili. Powieść jest bardzo intrygująca i poruszająca, przeżywamy wszystko z bohaterami i chcemy więcej, z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów. Mimo to brakowało mi tego końcowego bum, wiem, że już niebawem pojawi się drugi tom, ale mimo to autorka mogła jakość bardziej zaciekawić czytelnika. Mimo że tego nie było, to ja i tak jestem zaciekawiona dalszy biegiem akcji i na pewno po nią sięgnę. 



[ 160
W serii Guarded Heraths
Nic do stracenia. Początek || Nic do stracenia. Wreszcie wolni




Za możliwość przeczytania Coś do stracenia. Początek, serdecznie dziękuję HarperCollins Polska !





5 komentarzy:

  1. Dla mnie książka była dość, ale momentami nudna i działo się w niej cały czas to samo... Nie było żadnych zwrotów akcji :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie doczytałam tej książki, ale uwielbiam historie pani Moseley. Są takie słodko-gorzkie i takie najbardziej lubię. :D
    Buziaki :*
    Fantastic books

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś mnie do NA nie ciągnie, no ale może kiedyś zmienię zdanie. Ale do tej książki mam mieszane uczucia - może dlatego, że w blogosferze spotkałam się z tak różnymi opiniami, że już sama nie wiem, co myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka dostała ode mnie ocenę 1/10, co zdarzyło mi się pierwszy raz, więc możesz się już domyślać, jakie jest moje zdanie o niej. Cóż, zwykle nie czytam powieści z gatunku NA, ale jest kilka takich, które naprawdę lubię. Nic do stracenia była jedną z najgorszych, jakie widziałam. Bardzo irytowali mnie bohaterowie: Anna, która niby jest taką zimną suką, ale wcale się tak nie zachowuje, kiedy zaledwie po 3 dniach znajomości idzie z Ashtonem do łóżka... Raczej nigdy nie sięgnę już po twórczość Kirsty Moseley...

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już przeczytałeś tego posta, to zostaw po sobie znak w postaci komentarza. Dla Ciebie to tylko chwilka a dla mnie znak że ktoś to jednak czyta. Będę wdzięczna za każdy komentarz nawet za krytykę, która mam nadzieję będzie uzasadniona. Napisz co ci się podoba lub nie a ja spróbuję nad tym popracować.
Dziękuję !