2016-09-21

"Wszystko się zmienia, a jednak wszystko pozostaję takie same" - Anna McPartlin

Dzisiaj na blogu książka, która niedawno miała swoją premierę i chyba wiele osób była nią zainteresowana w tym także ja. 

Zerkam niespokojnie na widownię. Czy znajdę dość sił, by opowiedzieć ludziom o moim synu? Jeremy był dobrym, wrażliwym chłopcem, kochałam go tak, jak potrafią tylko matki. Mam poczucie winy, bo daleko mi do ideału. Za długo tkwiłam w związku z jego ojcem-katem, który terroryzował mnie przez lata. Nie zawsze ogarniałam rzeczywistość, czasami przytłaczała mnie proza życia. Nie było mi łatwo pracować na dwa etaty, opiekować się chorą matką, która przestała być sobą, i znosić zmienne nastroje nastoletniej córki. Ból po stracie syna nigdy nie zelżeje, ale wciąż mam dla kogo żyć. Co cię nie zabije, to cię wzmocni… Mój syn umarł 1 stycznia 1995 roku. Minęło dwadzieścia lat, a ja stoję przed grupą obcych ludzi, by im o nim opowiedzieć. Głęboki wdech. Zaczynajmy

Dzisiaj na blogu recenzja książki Anny McPartlin i chyba nie tylko mnie zaciekawił sam opis ? I właśnie opis jest pierwszym powodem dlaczego sięgnęłam po tą książkę, ale jest też drugi a mianowicie okładka. Jeżeli się bliżej przyjrzymy to okładka nie jest oryginalna a już na pewno nie jakoś wybitnie twórcza, ale jest coś w tych minimalistycznych znakach co przyciąga uwagę. Książka jest naprawdę ładnie wydana a sama okładka nawiązuję do ogólnej historii za co wielki plus. 

Ale przechodząc do sedna sprawy to mamy sobie pewną rodzinkę. Zwykłą rodzina, mama, babcia, syn i córka, i chyba nic nie jest tutaj wielce zaskakujące ? Czyżby.  Otóż nie jest to taka zwykła rodzina jak nam się wydaję.  Jest to rodzina, która w swoim życiu przeszłą tak wiele, że większość z nas powinna sobie teraz zadać pytanie czy warto tak narzekać na swoje życie. 

Maise będąc w młodym wieku zaszła w ciąże, i nie jest to takie najgorsze patrząc na to, że rodzice zmuszają ją do małżeństwa z tatusiem dziecka. Nie widzą oni, że w pewien sposób została ona zgwałcona, a tatuś dziecka nie nadaję się na męża i ojca. Niestety dziewczyna nie ma śmiałości i odwagi aby sprzeciwić się rodzicom i tym skazuję się na życie w męczarniach. Jej mąż nigdy nie był przykładnym mężczyzną z honorem, bo cóż można dobrego powiedzieć o facecie, który bije własną żonę przez co kilka razy wylądowała w szpitalu albo łamie rękę swojemu synowi ? Dzięki pomocy innych kobiecie udaję się uciec do matki i uwolnić od tyranii męża. Niestety życie jej nie rozpieszcza, po pewnym czasie jej matka wpada w chorobę dzięki której traci wspomnienia, są lepsze i gorsze dni, jednak kobieta musi być ciągle pilnowana. Maise nigdy nie dałaby sobie rady sama, dobrze, że ma przy sobie swoje dzieci Jeremego i Valerie. 

Historia tak naprawdę zaczyna się od tej nocy w której zaginął Jeremy, chłopak jakby zamienił się w mgłę. Nikt nie wie gdzie się podziewa i co robi, a co najgorsze nikt nie wie czy tak naprawdę jeszcze żyję. Patrząc na okładkę i sam opis spodziewałam się czegoś innego, oczywiście było do przewidzenia, że chłopak zaginie i rodzina będzie go szukać, ale to co zaproponowała nam autorka jest bardzo zaskakujące, pewnie nie dla wszystkich bo kilku aspektów można się było spodziewać. 

Książka jest naprawdę dobrze napisana i pewnie nie powinnam tego mówić bo czytałam ją bardzo długo, ale czytało mi się ją przyjemnie. Niestety zaczęła się szkoła a ja mam pewne zaległości książkowe i mam coraz mniej czasu aby się z tym wszystkim wyrobić. Książka jest bardzo ciekawa i porusza temat, który jest akurat bardzo ważny do przemyślenia. Jest to powieść, która poruszy wasze serca i może nawet zmieni wasze zdanie co do pewnej rzeczy. Książka ma wiele do przekazania i myślę, ze jest bardzo mądra chociaż autorka mogła się bardziej skupić na Jeremym a nie na romansie Maise z policjantem. Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu to książka o miłości i bólu, stracie i przyjaźni !



[ 129

Za możliwość przeczytania Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu, dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska !



4 komentarze:

  1. Mnie również książka bardzo przypadła do gustu. Oryginalna fabuła to chyba jej największy atut :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka faktycznie jest cudowna, zresztą jak i pisarstwo McPartlin <3

    Paulina z naksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta historia na długo zostanie w mojej pamięci. Nie spodziewałam się, aż tak dobrej lektury. :)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już przeczytałeś tego posta, to zostaw po sobie znak w postaci komentarza. Dla Ciebie to tylko chwilka a dla mnie znak że ktoś to jednak czyta. Będę wdzięczna za każdy komentarz nawet za krytykę, która mam nadzieję będzie uzasadniona. Napisz co ci się podoba lub nie a ja spróbuję nad tym popracować.
Dziękuję !