2017-10-27

"Zdobyć Rosie. Początek gry" Kirsty Moseley | recenzja

2017 | 320 | Wydawnictwo HarperCollins Polska
"Gdzie ja wynalazłam tak popieprzonego faceta? 
ZbytDobryZebyBylPrawdziwy.com? " 


Moje pierwsze spotkanie z Kirsty Moseley nie było udane, jednak wiecie, że bardzo polubiłam jej serię „Nic do stracenia”. Jak się okazuję autorka nie chciała tak po prostu kończyć historię Ashtona i Anny i napisała kolejną powieść, w której możemy się dowiedzieć co nieco o dalszych losach tej pary, ale nie są oni jej głównymi bohaterami. Otóż ta rolę przejmuję Nate, najlepszy przyjaciel Ashtona, przystojniak jakich mało a przy tym nieobliczalny podrywacz i łamacz kobiecych serc. Mogliśmy już poznać Nate’a w poprzednich książkach autorki, ale pojawiał się tam rzadko, gdyż książka nie skupiała się na jego relacjach z Ashtonem, więc wiedzieliśmy tylko tyle, że jest jego najlepszym przyjacielem, pracuje w tej samej branży i jest podrywaczem. Dzięki „Zdobyć Rosie. Początek gry” możemy go poznać nieco lepiej, ale nie wiem czy to akurat jest pozytywne wrażenie.

Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate’em, co tylko mobilizuje go do działania. 

Jak tez mogliśmy się spodziewać Nate’a to osoba, która uważa się za przystojniaka w mundurze, któremu nie oprze się żadna kobieta i może sobie wybierać z pośród zainteresowanych. I takie życie najwidoczniej mu odpowiada do momentu, kiedy zaczyna czuć potrzebę przytulenie drugiej osoby, i tej miłości, którą ma okazję oglądać u swojego przyjaciela. Jednak Nate nie ma zamiaru rezygnować ze swojego życia, które uważa za udane, do czasu kiedy na jego drodze staję Rosie, najlepsza przyjaciółka Anny i zarazem pierwsza osoba po Annie, która potrafi się oprzeć jego urokowi. W sumie dla mnie to trochę dziwne, że Nate jest najlepszym przyjacielem Ashtona a Rosie, jest najlepsza przyjaciółka Anny i pomimo tego nigdy dotychczas nie mieli okazji się spotkać, rozumiem dzielącą ich odległość, ale dla mnie to i tak jest dość niewyobrażalne. Jak też możemy się spodziewać Nate nie daje za wygraną i postanawia zdobyć Rosie, jego myśli ciągle błądzą wokół jej osoby. Rosie nie jest jednak osobą, która „puszcza się na prawo i lewo” i w jasny sposób mu to przekazuję, jednak największy podrywacz nie pozwoli takiej zdobyczy tak łatwo uciec. 
" -Cześć śliczna. Przepraszam, ale chyba coś zgubiłem na twój widok. - Ostentacyjnie zacząłem rozglądać się po posadzce.
Rosie również spojrzała w dół.
- Co to takiego? - zapytała zaciekawiona, marszcząc czoło, bo niczego tam nie było.
- Moja szczęka. - Wzruszyłem ramionami. "
Na początku sądziłam, że będzie to książka, która mi się spodoba. Pomimo, że Nate’a było mało w poprzednich książkach to go polubiłam i w sumie cieszę się, że autorka postanowiła napisać również historię o nim. Ale kiedy zaczęłam już tą książkę czytać, to przekonałam się, że książka jest bardzo schematyczna i myślałam, że będzie tak do końca i będę się męczyć z przeczytaniem jej, ale tak się nie stało. Bardzo polubiłam tytułową Rosie, która pokazała swój charakter i nie ugięła się pod urokiem przystojnego faceta w mundurze, jednak nie mogę tego samego powiedzieć o nim. Nate kompletnie mnie zawiódł i w pewnych momentach miałam okazję przywalić mu tą książką. Była to mega irytująca postać, która miała swoje przebłyski, ale jeżeli wszyscy faceci myślą tak samo jak on, to im współczuję. Autorka pokazała go jako osobę, która potrafi myśleć tylko jedną częścią ciała i uważa siebie za boga seksu, któremu żadna nie może się oprzeć. 

Ogólnie cała fabuła książki jest ciekawa, oczywiście pojawiają się wątki, których możemy się spodziewać i czujemy się jak podczas deja vu, ale mimo to książka była przyjemna w czytaniu. Szybko się czyta bo fabuła jest lekka, więc nie spodziewajcie się książki przy której musicie się skupiać. Można się dzięki niej oderwać na chwilę od rzeczywistości, ale nie jest to książka, która was oczaruje i zostanie w pamięci a długo. 





[ 202
W serii Zdobyć Rosie
Zdobyć Rosie. Początek gry || Zdobyć Rosie. Czas próby




Za możliwość przeczytania "Zdobyć Rosie. Początek gry", serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska!







4 komentarze:

  1. Jeszcze nie znam twórczości autorki, ale chętnie w końcu sięgnę po którąś z jej książek ;) Ta zapowiada się całkiem przyjemnie, więc może zacznę od tej :)
    Pozdrawiam :)
    http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciągle trafiam na przeróżne opinie tej książki. Jedni piszą że jest średnia - jak ty, inni, że jest fantastyczna. Co prawda moje spotkanie z Annie i Ashtonem nie skończyło się dobrze, bo nawet nie dokończyłam tej książki. Miałam nadzieje na to, że historia Rosie i Nate będzie dobra, jednak jakoś tracę ochotę na czytanie. Myślę, że w końcu i tak się zdecyduje, ale pewnie dopiero za jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się tak średnio podobała. jestem ciekawa, co wydarzy się w drugim tomie, ale nie jest to najlepsza jej powieść.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już przeczytałeś tego posta, to zostaw po sobie znak w postaci komentarza. Dla Ciebie to tylko chwilka a dla mnie znak że ktoś to jednak czyta. Będę wdzięczna za każdy komentarz nawet za krytykę, która mam nadzieję będzie uzasadniona. Napisz co ci się podoba lub nie a ja spróbuję nad tym popracować.
Dziękuję !