2017-08-26

"Co przyniesie wieczność" Jennifer L. Armentrout | recenzja

| 2017 | 500 | Wydawnictwo Filia | 
"Wieczność była czymś, co braliśmy za pewnik, ale problem z nią był taki, że tak naprawdę nie istniała."


W tym roku przeczytałam wiele ciekawych i bardzo dobrych książek, które mogę zaliczyć do moich ulubionych, i przeczytanie ich było dla mnie dużą przyjemnością. Jednak złapałam się ostatnio na tym, że dawno nie przeczytałam książki, która wbiła by mnie w fotel tak bardzo, że nie miałabym ochoty sięgać po kolejną książkę. Większości to uczucie jest znane jako „kac książkowy” . I właśnie ostatnio znowu przekonałam się, jak to jest mieć owego kaca. Książkę „Co przyniesie wieczność” chciałam przeczytać już od samego momentu, w którym zobaczyłam to piękne wydanie i ciekawy opis, ale ja z reguły mam tak, że nie czytam książek od razu po premierze, no chyba że są to egzemplarze recenzenckie, ale jeżeli nie to staram się przeczekać ten cały szum, i przeczytać ją  w momencie, kiedy już nie będzie jej wszędzie pełno, po prostu wtedy nie czuję jakiejś presji, ani nie robię sobie wymagań od książki i dzięki temu nie jestem potem rozczarowana.

Dla niektórych cisza jest bronią, ale Mallory „Myszce” Dodge służy ona jako pancerz ochronny. W dzieciństwie nauczyła się, że lepiej jest zachować milczenie. I choć minęły już cztery lata od kiedy jej koszmar się skończył, dziewczyna zaczyna się martwić, że strach będzie ją paraliżował do końca życia. Teraz, po latach indywidualnego nauczania pod troskliwym okiem przybranych rodziców, Mallory musi się zmierzyć z nowym wyzwaniem – ostatnią klasą w publicznej szkole średniej. Żaden ze scenariuszy, które sobie stworzyła, nie zakładał, że pierwszego dnia nauki wpadnie na Ridera Starka, niewidzianego od lat przyjaciela i opiekuna. Dziewczyna uświadamia sobie, że ich więź przetrwała. Okazuje się jednak, że nie tylko Mallory zmaga się z demonami przeszłości. Widząc, że życie wymyka się Riderowi spod kontroli, staje ona w obliczu wyboru pomiędzy dalszym milczeniem, a walką o kogoś, kogo kocha, o życie, jakiego pragnie, i prawdę, która musi zostać ujawniona.
"Kształtuje nas ciąg wydarzeń, na które składają się zachowania różnych ludzi. Nauczyłam się, że nawet potwory mogą mieć na nas pozytywny wpływ."
Jak możecie zauważyć z opisu, książka „Co przyniesie wieczność” nie jest zwykłą książką, która opowiada historię zakochanej nastolatki. Jest to bardzo głęboka powieść, która dla każdego będzie miała inne znaczenie. Główną bohaterką jest Mallory, która swoje dzieciństwo spędziła w rodzinach zastępczych i to właśnie te doświadczenia sprawiły, że dziewczyna zamknęła się w sobie i przestała mówić. Jednak los okazał się być dla niej łaskawy, i postawił na jej drodze dwójkę niesamowitych osób, które pomogły jej uporać się w jakiś sposób z diabłami przeszłości. Dziewczyna ma bezpieczny dom, dwójkę kochających ją rodziców zastępczych i spokój. Mallory sądziła, że teraz już wszystko będzie dobrze i poradzi sobie, jednak do zakończenia szkoły został jej jeden rok, który nie może spędzić na nauczaniu domowym. I teraz jest moment w którym Mallory będzie musiała stawić czoła nie tylko rówieśnikom, ale jak się okazuję również przeszłości.

Jest to bardzo wzruszająca historia, przepełniona głębokimi ranami i bólem. Mallory to postać, która milczy, ale jest dobrym obserwatorem, dlatego to nam wszystko rekompensuje. Tak naprawdę jej „otwarcie” dostrzegamy dopiero podczas jej spotkania z Riderem, który kilka lat temu uratował jej życie. Trzeba to przyznać autorce, że stworzyła bardzo ciekawe i tajemnicze postacie. Mallory, która cały czas próbuje walczyć ze swoją przeszłością i Rider, który uważa, że nie poniósł takich szkód jak Mallory. Czyżby ? Autorka w subtelny sposób dawkuje nam informacje o ich przeszłości, dzięki czemu książka nie zieje nudą i czyta się ją z zapartym tchem. Książka bardzo mi się podobała, w sumie była jedną z najlepszych książek jakie przeczytałam w te wakacje, uważnie śledziłam losy bohaterów i czekałam na dalszy rozwój akcji. Fabuła książki nie jest skomplikowana, ale autorka sprawiła, że zżyłam się z bohaterami, a zwłaszcza z Mallory i przeżywałam wszystko razem z nią. Serdecznie wam polecam tą powieść i czekam z niecierpliwością na kolejne książki Pani Armentrout



[ 186


4 komentarze:

  1. Przeczytałam już trylogię tej autorki, a także serię, ale tej jeszcze nie. ♥♥♥ Taka recenzja zachęca do zapoznania się z jej treścią. :)
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam :/ Sama nie wiem, seria Lux nie należy do moich ulubionych, a z drugiej strony, może po prostu akurat ona nie przypadła mi do gustu, a co innego mi się spodoba? :D

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja :)
    Chciałam przeczytać tę książkę właśnie w okolicach jej premiery, ale się nie udało. Myślę, że teraz jak już trochę się wokół niej uspokoiło, będzie dobry czas, żeby to nadrobić :)
    Pozdrawiam :)
    https://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już przeczytałeś tego posta, to zostaw po sobie znak w postaci komentarza. Dla Ciebie to tylko chwilka a dla mnie znak że ktoś to jednak czyta. Będę wdzięczna za każdy komentarz nawet za krytykę, która mam nadzieję będzie uzasadniona. Napisz co ci się podoba lub nie a ja spróbuję nad tym popracować.
Dziękuję !